Grom Malanów - strona oficjalna

Mecz z Hetmanem Orchowo, jedną z najgorszych ekip klasy A w tym sezonie miał przynieść Gromowi kolejne punkty, tak potrzebne, aby zapewnić sobie spokojną zimę. Tymczasem malanowianie po chyba najsłabszym meczu rundy przegrali na wyjeździe 1:2 (0:1).

Od początku widowisko stało na marnym poziomie - Grom próbował chaotycznych ataków pozycyjnych, a gospodarze - pomimo problemów z opanowaniem piłki, stawiali na grę skrzydłami i prostopadłe podania do napastników. Jedno z nich przyniosło skutek już w 7. minucie, kiedy przy dość biernej postawie obrońców Bartosz Gibasiewicz skapitulował po raz pierwszy. O pozostałej części pierwszej połowy można powiedzieć tyle, że się odbyła - Grom kilkukrotnie zrywał się ataków, jednak strzały zawodników z Malanowa były albo niecelne, albo zbyt lekkie. Groźniej atakowali gospodarze, ale przed przerwą parę razy dobrze interweniował Gibasiewicz lub wspierający go defensorzy. W 28. minucie Piotra Ogrodowczyka zmienił Maciej Siwek, a żółtą kartkę za faul bez piłki otrzymał Olaf Surdyga.

W przerwie padło kilka ostrych słów, po których malanowianie od razu ruszyli do ataku. Jednak pięć minut po przerwie to Hetman zdobył kolejną bramkę po szybkiej kontrze i strzale w sytuacji sam na sam. W 58. minucie drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę otrzymał Olaf Surdyga, niemalże powtarzając faul bez piłki w sytuacji niezagrażającej bramce Gromu.

Co ciekawe to tylko rozeźliło malanowian, którzy już pięć minut później strzelili bramkę kontaktową - z autu wrzucał Kamil Kaczkowski, a głową piłkę strącił Łukasz Ekiert. Ostatnie pół godziny można porównać do wymiany ciosów słabych bokserów, bo ani Grom tak naprawdę nie potrafił skutecznie zaatakować bramki Hetmana, ani gospodarze wykorzystać licznych kontrataków, napotykając na swej drodze obrońców lub Gibasiewicza. W 60. minucie na boisku pojawili się Sebastian Płóciennik (za Macieja Witkowskiego), a kwadrans później za Macieja Siwka i Mateusza Kłodawskiego, którzy doznali urazów, na plac gry weszli odpowiednio Jacek Harasny i Zachariasz Przygoński.

W ostatnich dziesięciu minutach Grom miał trzy świetne okazje do wyrównania, jednak o dużym szczęściu mogą mówić gracze z Orchowa, bowiem ani Kamil Kaczkowski z wolnego (trafił w słupek), ani Łukasz Ekiert po rzucie rożnym (piłkę na linii bramkowej wybił obrońca), ani Jacek Harasny (w doliczonym czasie gry uderzył na bramkę po wybiciu z rzutu rożnego) nie znaleźli sposobu na pokonanie golkipera Hetmana.

Strata punktów bardzo boli, bo Hetman był w zasięgu zawodników Gromu. Być może przyczyn należy upatrywać w napiętym terminarzu ostatnich trzech kolejek (trzy mecze w osiem) dni, jednak rywale grali z taką samą częstotliwością, być może mieli więcej szczęścia i w pełni wykorzystali atut własnego boiska. Oby wyjazdowym mecz z Neklą w przyszłą niedzielę wypadł lepiej, by spokojnie podsumować piłkarską jesień.

Bramka: Łukasz Ekiert (63')

Czerwona kartka: Olaf Surdyga (58', za dwie żółte)

Grom: Bartosz Gibasiewicz - Olaf Surdyga, Mariusz Wiatrowski, Łukasz Wejzer, Piotr Ogrodowczyk (28' Maciej Siwek, 75' Jacek Harasny), Kamil Kaczkowski, Radosław Zwoliński, Filip Surdyga, Mateusz Kłodawski (75' Zachariasz Przygoński), Łukasz Ekiert, Maciej Witkowski (60' Sebastian Płóciennik); nie zagrali: Wojciech Walczak, Łukasz Płóciennik